niedziela, 10 kwietnia 2011

M jak masaz (Sajgon)

Sajgon - miasto niesamowite. Najwieksze i najliczniejsze. Niegdys stolica bogatego poludnia, pozniej zdobyte i rzucone na kolana przez komunistyczna polnoc. Przemianowane na Ho Chi Min City.
Skracamy pobyt tutaj choc mojej ekipie miasto sie podoba. Ogladamy co jest do zobaczania stratujac od 6h rano zeby przezyc. Przezyc temperature oczywiscie.

Nastepnie Delta Mekongu. Plyniemy sobie czterosobowa lodzia. Odwiedzamy plantacje egzotycznych owocow, wyspe kokosowa (wodka kokosowa!) miejsce wyrabiania makaronu ryzowego itp
Wszystko skrupulatnie fotografujemy.

I masaz.
Probowalismy w Sapie, w Hue i teraz jak na skrzydlach wracamy do "naszego" punktu w Sajgonie.
Panie u mnie sprawdzala chyba gdzie przebiega granica bolu :) Jedna samotna lza co prawda poplynela mi po policzku ale to sie nie liczy. Fantastyczna sprawa. Masaz calego ciala w brawurowym wykonaniu. Czujemy sie jak nowo narodzeni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz